Skąd pomysł na otworzenie biura nieruchomości? Przy tylu istniejących biurach w okolicy, wymagało to chyba nie lada odwagi i pewności siebie.
- Racja. Początki nie były łatwe. Był rok 2017, a ja po kilku latach pracy za granicą, poznałem swoją obecną żonę, z którą wspólnie zarządziliśmy wcześniejszy "brexit" (śmiech). I tak wylądowałem w Głogowie, czyli mieście o którym nie wiedziałem nic, no może poza tym, że maja Mc Donalds`a i duże rondo (śmiech). I tak wylądowałem w nowej rzeczywistości . Co prawda wspólnie pochodzimy z Żoną z Góry, więc "rzut beretem" od Głogowa, jednak bliższe nam było Leszno. Głównie z racji pracy, studiów czy basenu, który kiedyś był bardzo oblegany przez mieszkańców naszego rodzinnego miasta. Gdy się poznaliśmy, Kasia już pracowała w biurze nieruchomości i okazało się, że jak w życiu prywatnym tak i zawodowym, idealnie się uzupełniamy. Żona miała wiedzę, a ja odwagę i tak to się zaczęło. Pamiętam jak zaczynaliśmy w piwnicy na Starym Mieście, a chwilę później przeprowadzka na ulicę Młyńską, gdzie do tej pory funkcjonujemy.
Wow, historia zaczyna się jak dobry film. A skąd pomysł na nazwę?
- Nazwa, choć na pozór wydaje się łatwa i prosta, przysporzyła nam trochę kłopotów (śmiech). Gdy zaczynaliśmy wiedzieliśmy jedno, a mianowicie, że zaczynamy budować polską markę i nazwa z anglojęzycznymi nazwami nie wchodzi w grę. No i tu się zaczął problem (śmiech). Proszę sobie wyobrazić, jak szukając nazwy, zaczęliśmy tłumaczenie nazw istniejących już biur w Polsce z nazwą angielską na nasz język ojczysty. Wracając do konkretów, pewnego dnia na jednym z balkonów przy Alei Wolności w Głogowie piliśmy sobie kawę z Olą i Marysią (pozdrowienia) i nagle ktoś z nas odpalił " Idziesz sobie, a tu Ale Chata". I tak ze zdania, które miało być żartem, powstała nasza nazwa.
Oryginalna nazwa to i oryginalne narodziny. Pamiętasz swoją pierwszą transakcję?
- Oczywiście, że tak. Pierwsza transakcja to mieszkanie przy ulicy Neptuna na osiedlu Kopernik w Głogowie, która zajęła mi dosłownie kilka minut. Opublikowałem ogłoszenie, chwilę później telefon, prezentacja i sprzedajemy. Naprawdę nie wierzyłem, że to się właśnie dzieje (śmiech).
Czyli pierwsze lody przełamałeś bardzo szybko. A jak to wygląda teraz, bo jesteście na rynku już od czterech lat, coś się zmieniło?
- Tak naprawdę zmieniło się wszystko oprócz tego, że dalej bardzo szybko sprzedajemy nieruchomości. Teraz naszą markę buduje pięć osób: Kasia, Karolina, Ania, Marika i ja. Wspólnie się uzupełniamy. Kasia skupia się na przygotowywaniu wszystkich umów, które podpisują nasi klienci, Marika przygotowuje najlepsze oferty kredytów hipotecznych, Karolina z Anią skupiają się na obsłudze klientów, a ja na fotografii nieruchomości oraz promocji.
Można Was porównać w takim razie do szwajcarskiego zegarka, gdzie każdy tryb się zazębia tworząc coś niezwykłego.
- Świetnie ujęte (śmiech). Każdy daje z siebie 100%, co przekłada się na jakość. Kierujemy się przede wszystkim głosem serca, a najważniejszy jest dla Nas klient. Dzięki tej idei pniemy się w górę, ciągle udoskonalając swoje produkty i odnosząc kolejne małe sukcesy.
Śledzę Was na Facebooku i jeśli mowa o sukcesach, ten rok należał do Was.
- Każdy klient, który jest zadowolony to nasz mały sukces, a to przenosi się na te trochę większej rangi. W 2020 roku zajęliśmy pierwsze miejsce w plebiscycie Orły Nieruchomości w Głogowie, który bada jak oceniają nas klienci. Oprócz tego zajęliśmy piąte miejsce w województwie dolnośląskim w konkursie Lider Nieruchomości Otodom, a z racji tego że pierwsze cztery miejsca zajęły biura z Wrocławia, ze spokojem możemy stwierdzić, że w rejonie Zagłębia Miedziowego zajęliśmy pierwsze miejsce. Konkurs składał się z trzech etapów, nawet odwiedził nas tajemniczy klient oceniając jakość naszych usług, a to motywuje.
Racja, motywacja to klucz do sukcesu. Dziękuje za miłą rozmowę i do zobaczenia.
Odpowiedzi udzielał Michał Ciesielski współzałożyciel marki Ale Chata Nieruchomości